Kolumna | Zmagania z byciem birasowym i etnicznie niejednoznacznym

Co kilka miesięcy, wydaje się, że jakiś kanał informacyjny prowadzi historię o tym, jak biali ludzie nie będą już większością w Ameryce. W ciągu kilku dekad, małżeństwa międzyrasowe zamienią kraj w naród niejasno etnicznie wyglądających dzieci, a wtedy wszyscy starzy biali ludzie oglądający telewizję będą wariować.

Cóż, jestem tym niejasno etnicznie wyglądającym dzieckiem. Tak, jestem tym niejednoznacznym rasowo przyszłym dzieckiem, które przejmie władzę w Ameryce do 2050 roku i pozwólcie, że wam powiem: To nie jest takie fajne.

Aby wyjaśnić, jestem biracial – w połowie meksykański i w połowie biały. Teraz, jeśli spojrzysz na moje zdjęcie w kolumnie, możesz być zszokowany, gdy dowiesz się, że w rzeczywistości nie jestem Azjatą. Najwyraźniej, mój brązowy meksykański tata plus moja blada ruda mama równa się azjatycko wyglądające dziecko? Nie jestem pewna, jak matematyka sprawdza się na tym jednym.

I obiecuję, że naprawdę nie jestem Azjatką w ogóle. Nie jestem pewna, dlaczego ludzie tak się upierają, że jestem. Dlaczego miałbym kłamać na ten temat?

Całe moje życie było tą samą rozmową w kółko. Pewna osoba zapytała mnie kiedyś, który z moich rodziców był „tym Koreańczykiem”. Ktoś wysłał mi wiadomość na mediach społecznościowych, pytając, jakim „rodzajem Azjaty” jestem.

Najbardziej dziwnie specyficznym przykładem tego było, gdy pani kasjerka w Vons zapytała, czy jestem „w jednej czwartej Japonką, tak jak siostra mojej wnuczki.”

Dziwne jest to, że ten zupełnie obcy człowiek nie ma problemu z pytaniem mnie o moje pochodzenie etniczne. Jeszcze dziwniejsze jest to, że powiedziała „siostra wnuczki”. Czy to nie byłaby po prostu twoja wnuczka?

Kiedy próbowałam opowiedzieć mamie o incydencie w sklepie spożywczym, nie rozumiała, dlaczego ta interakcja wyróżniała się dla mnie. Próbowałam wyjaśnić, dlaczego doświadczenie bycia postawioną pod mikroskopem przez jakiegoś łobuza sprawiło, że poczułam się nieswojo, ale ona po prostu powiedziała mi, żebym „odpuściła”. Nawet ona nie widzi, że moja birasowa tożsamość jest ważną częścią mojego życia, co jest naprawdę przygnębiające. Jeśli moja własna mama tego nie rozumie, to kto to zrobi?

Mam podobny rodzaj „nie jestem wystarczająco meksykańska lub biała” gniewu, którego doświadcza większość mieszanych dzieci, ale to jest jeszcze bardziej skomplikowane przez całe „fałszywe azjatyckie” założenie. Aby jeszcze bardziej skomplikować sprawy, nie czuję się szczególnie związana z moją latynoską tożsamością i pochodzeniem.

Dorastając, nie byłam w kontakcie z moim meksykańskim dziedzictwem. Nawet jeśli mój tata urodził się w Meksyku, przeprowadził się na Hawaje, kiedy był dzieckiem. Kiedy się urodziłam, mieszkaliśmy wiele godzin drogi od całej mojej dalszej rodziny. Tak samo jak wychowano mnie na sopa de fideo i obrywaniu butami, tak samo wychowano mnie na saimin i zdejmowaniu butów przy drzwiach. Jadłem poke, kiedy większość białych dzieci w mojej klasie była jeszcze zbyt przerażona, by jeść California rolls.

Ale chociaż moje nazwisko jest wyraźnie latynoskie, nie miałem najbardziej „meksykańskiego” wychowania. I, ku zmartwieniu wszystkich moich tías, nie mówię też po hiszpańsku.

Szczerze mówiąc, nie czuję, żebym pasowała w przestrzeniach latynoskich/chicagowskich. Nie dlatego, że ludzie nie są gościnni lub wspierający, ale dlatego, że czuję, że tam nie pasuję.

Część tego wynika z tego, jak zostałam wychowana, ale wiele z tego wynika z tego, że nie spotykam się z tym samym rodzajem rasizmu anty-latynoskiego, ponieważ nie „wyglądam” na Latynoskę.

Teraz chcę wyjaśnić, że nie ma jednego sposobu, aby „wyglądać” jak grupa etniczna. Ale nie doświadczam anty-latynoskiego rasizmu, nawet z moim meksykańskim pochodzeniem, z powodu mojego wyglądu. Jestem uprzywilejowana, ponieważ jestem pół-białą i białą-pasażerką, ale dyskryminacja, z którą się spotykam, pochodzi od ludzi, którzy zakładają, że jestem wschodnioazjatycka.

Etykiety „Latynoska” lub „Azjatka” są szerokimi kategoriami, które istnieją tylko dlatego, że Ameryka wydaje się grupować różne grupy etniczne razem w systematycznie rasistowskim systemie, który stawia „białych” przeciwko „nie-białym” pojawiającym się grupom. Ma więc sens, dlaczego czasami czuję, że mam więcej wspólnego ze społecznością azjatycko-amerykańską niż latynoską. Najwyraźniej wyglądam „bardziej azjatycko” i tak ludzie mnie traktują.

Ale tak naprawdę nie jestem Azjatką i nawet jeśli ludzie w azjatyckich przestrzeniach zakładają, że nią jestem, wiem, że nie jestem. W rzeczywistości czuję się winna, że ludzie tak zakładają, dopóki nie powiem wyraźnie, że jest inaczej. To tak, jakbym w jakiś sposób oszukiwała ludzi i zajmowała przestrzeń, do której nie mam prawa. Oczywiście, nie kłamię i nic nie poradzę na to, jak wygląda moja twarz. Nie chcę też chodzić i krzyczeć: „Jestem Meksykanką!” do każdej zdezorientowanej osoby, która się na mnie gapi.

Czasami nie czuję, że powinnam deklarować swoją latynoską tożsamość, ponieważ nie spotykam się z tym samym rodzajem dyskryminacji. Nie mogę domagać się białej tożsamości, ponieważ bycie „białym” w Ameryce to sytuacja typu „wszystko albo nic”, a ja nie jestem Azjatką.

Wiecie co, stworzę swój własny klub. Jeśli ktoś chce dołączyć do klubu „Biracial Latinx but Often Mistaken for Hapa Student Union”, spotykamy się we wtorki. Przekąski będą zapewnione.

KD Mireles pisze piątkową kolumnę na temat niejednoznaczności kategorii. Skontaktuj się z nimi pod adresem i śledź ich na Twitterze pod adresem @kdillonm.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.