American Experience

Alexander Hamilton | Artykuł

Alexander Hamilton and his Patron, George Washington

Share:

  • Share on Facebook
  • Share On Twitter
  • Email Link
  • Copy Link Dismiss

    Copy Link

Courtesy: National Heritage Museum, Lexington, MA.

Chociaż przez lata pracowali w bliskim sąsiedztwie, Aleksander Hamilton i Jerzy Waszyngton nigdy nie stali się bliskimi przyjaciółmi; uniemożliwiały to różne stanowiska i odmienne osobowości. Jednak dali sobie nawzajem rzeczy, które były być może bardziej wartościowe. W Hamiltonie Waszyngton znalazł błyskotliwego administratora, który mógł pomóc zaprowadzić porządek w niesfornej armii, a później w całym rządzie. Hamilton z kolei otrzymał tarczę, patrona, który dzięki swojej randze był w stanie zapewnić ochronę przed krytyką, jaką niezmiennie wywoływał temperament i polityka Hamiltona.

Część wojskowej „rodziny” Waszyngtona
Od młodości Hamilton szukał chwały; jako sfrustrowany 14-letni urzędnik na Karaibach napisał: „Chciałbym, żeby była wojna”. W ciągu dwóch lat od jego przybycia do Ameryki w 1773 roku, wojna rzeczywiście wybuchła, a Hamilton szybko przyłączył się do wysiłku. Hamilton został kapitanem kompanii artyleryjskiej utworzonej przez prowincjonalny kongres Nowego Jorku. Być może po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę dowódcy armii kontynentalnej Waszyngtona podczas odwrotu z Nowego Jorku. Po tym jak Hamilton brał udział w bitwach pod Trenton i Princeton, Waszyngton awansował go na podpułkownika i uczynił go adiutantem obozu, jednym z niewielkiego grona personelu znanego jako „rodzina” Waszyngtona. Pomocnicy żyli i pracowali razem, rozwijając łatwe koleżeństwo i wymyślając przezwiska; Hamilton został nazwany „małym Lwem”.

Talenty Hamiltona
Washington miał być ojcem dla wszystkich Amerykanów, ale nie odgrywał roli rodzica dla swego personelu, woląc zachować godny dystans. Wydawało się jednak, że okazywał Hamiltonowi szczególną uwagę. Ze swej strony Hamilton nie lubił być w pozycji „osobistej zależności” od innego człowieka. Ich odmienne temperamenty uniemożliwiały rozwój bliskiej przyjaźni między 22-letnim adiutantem a dwukrotnie starszym od niego generałem, do którego Hamilton zawsze zwracał się per „Wasza Ekscelencjo”. Waszyngton był rozważny i powściągliwy, miał doskonały osąd sytuacji. Dążył do pojednania i akceptował kompromisy. Hamilton był błyskotliwy i zdecydowany, ale skłonny do pochopnych decyzji. Gdy uważał, że ma rację (co zdarzało się prawie zawsze), nie dawał za wygraną i nie potrafił milczeć. Waszyngton dostrzegł talenty Hamiltona i wykorzystał je; jak powiedział generał Kongresowi, potrzebował „osób, które potrafią myśleć za mnie, jak również wykonywać rozkazy”. Hamilton potrafił bezbłędnie zinterpretować polecenia Waszyngtona, ubrać je w słowa i wypełnić niezbędne luki. I potrafił to robić szybko; sztab Waszyngtona wysyłał czasem 100 listów dziennie. Generał, który osiągnął już takie uznanie i pozycję, jakie jego młody adiutant pragnął zdobyć, ograniczył również drogę Hamiltona, odrzucając jego liczne prośby o objęcie dowództwa w polu. Doprowadziło to do rozłamu między nimi.

Rozłam
Po prawie czterech latach pracy jako urzędnik innego rodzaju, Hamilton był zdesperowany, by uwolnić się od „rodziny” Waszyngtona. Incydent, który dał mu tę szansę, jest z perspektywy czasu niemal komiczny; podczas spotkania w lutym 1781 roku Hamilton opuścił Waszyngtona, aby dostarczyć list, ale w drodze powrotnej został opóźniony przez markiza de Lafayette. Po powrocie zastał Waszyngtona, który spoglądał na niego ze szczytu schodów, oświadczając, że Hamilton traktuje go z „brakiem szacunku”. Skoro tak mi powiedziałeś, odpowiedział Hamilton, „musimy się rozstać” i zrezygnował ze stanowiska, odrzucając próby załagodzenia sporu podejmowane przez Waszyngtona. Listy pisane po tym wydarzeniu ukazują jad zranionego młodzieńca; „od trzech lat nie czułem żadnej przyjaźni i żadnej nie wyznawałem”. Jednak Waszyngton wciąż dowodził armią, która stanowiła najpewniejszą drogę do chwały Hamiltona, a Hamilton mocno wierzył w amerykańską sprawę, więc wkrótce powrócił do służby, w końcu otrzymując przydział polowy, którego tak bardzo pragnął i prowadząc udany szturm na brytyjskie pozycje w decydującej bitwie pod Yorktown. Hamilton opuścił czynną służbę zaledwie dwa miesiące później i przez kilka lat jego korespondencja z Waszyngtonem była sporadyczna. Jednak prawne i finansowe osiągnięcia Hamiltona w latach osiemdziesiątych XVII wieku, jak również jego kluczowa rola w napisaniu The Federalist, nie umknęły uwadze i po tym, jak w 1789 roku Waszyngton został pierwszym prezydentem kraju, mianował go swoim sekretarzem skarbu.

Premier
Tym razem, być może dlatego, że Hamilton zajmował mniej podrzędne stanowisko, a Waszyngton nie rościł sobie pretensji do rozległej wiedzy ekonomicznej, ich współpraca naprawdę rozkwitła. Z poparciem Waszyngtona Hamilton działał de facto jako premier nowego rządu, kierując zarówno Ministerstwem Skarbu, jak i Służbą Celną oraz przekonując prezydenta do zatwierdzenia pomysłów, takich jak bank narodowy, którym gorzko sprzeciwiali się inni członkowie gabinetu. Popularność prezydenta zapewniała Hamiltonowi ochronę przed krytykami, którzy w przeciwnym razie mogliby sabotować jego politykę. Nawet po odejściu ze służby rządowej Hamilton kontynuował współpracę z Waszyngtonem, przygotowując znaczną część jego słynnego pożegnalnego przemówienia. Między nimi narastał szacunek, nawet jeśli nigdy nie osiągnął on poziomu wielkiej osobistej serdeczności. W czasie największego skandalu związanego z publicznym ujawnieniem w 1797 roku romansu Hamiltona z Marią Reynolds, Waszyngton wysłał swojemu byłemu pomocnikowi wino i wyrazy „szczerego szacunku i przyjaźni”. Rok później, gdy Waszyngton został mianowany szefem armii amerykańskiej w okresie rosnących napięć z Francją, generał uzależnił swoją akceptację od mianowania Hamiltona zastępcą dowódcy. Śmierć Waszyngtona pod koniec 1799 roku sprawiła, że Hamilton był coraz bardziej osamotniony i podatny na ataki polityczne; „był dla mnie bardzo istotną egidą” – pisał szczerze Hamilton – i cierpiałby bez ochrony wielkiego człowieka.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.