„Wiem, że się starzeję, bo mój Kindle zamienia się w bibliotekę samopomocy”, mówi komik Ali Wong w swoim specjalnym filmie Netflixa Baby Cobra.
Moja własna biblioteka samopomocy z początku lat trzydziestych była pełna porad: jak uporządkować finanse, sprawić, by związki się udawały, i czuć się komfortowo z niepewnością. Kiedy miałam 33 lata, rozwód i kariera pisarska z górki i pod górkę sprawiły, że zastanawiałam się, jaka jest moja osobista i zawodowa przyszłość.
Moi przyjaciele i ja wszyscy wydawaliśmy się robić bilans – rozważając posiadanie dzieci lub czując się wyczerpani nowym rodzicielstwem, szukając znaczenia w karierze lub szukając równowagi po pracy non stop w latach 20-tych – i spekulując przez cały czas dzięki mediom społecznościowym, czy inni cieszą się szczęśliwszymi związkami, lepszą pracą i sprawniejszymi ciałami.
To jest oczywiście oczekiwane. Robisz plan swojego życia, a potem życie staje na drodze. Nowością jest to, że jesteśmy mniej szczęśliwi niż nasi trzydziestokilkuletni poprzednicy, prawdopodobnie dlatego, że ten moment podsumowania ma miejsce w dekadzie, w której kamienie milowe dorosłości – i brak kamieni milowych – zbiegają się w sposób wyjątkowy dla tej kohorty.
Prawdą jest, że mamy już kryzys ćwierć-życia – miałem ten postkolonialny moment „co teraz?” po rzuceniu szkoły muzycznej i podróżowaniu z plecakiem za granicę z niewielkim budżetem. Ale w wieku 33 lat byłem już poza średnią wieku tego „prawdziwego świata” niegrzecznego przebudzenia. W wieku 30 lat wiedziałem, kim jestem i czego chcę, ale to nie znaczyło, że wszystko poszło zgodnie z planem. Na pewno nie na długo. I nie byłam jeszcze wystarczająco dorosła na kryzys wieku średniego (jeśli taki w ogóle istnieje). Może miałam po trosze oba rodzaje kryzysów, kolejną zbieżność w rodzaju.
„Dorosłe” kamienie milowe w wieku 30 lat wydają się o wiele bardziej znaczące
W naszych latach 20-tych, mieszkając w Nowym Jorku, ja i moi przyjaciele byliśmy skupieni na naszych karierach. Myśleliśmy, że mamy mnóstwo czasu, aby się ożenić i mieć dziecko lub dwoje. Jednak w wieku 30 lat coś się zmieniło. Nagle zaczęłyśmy omawiać politykę urlopów rodzicielskich i koszty przedszkoli podczas brunchu z takim samym przerażonym entuzjazmem, jaki kiedyś był zarezerwowany dla opowiadania o złych randkach.
Miałam 25 lat, kiedy wyszłam za mąż, co jest wyjątkiem, biorąc pod uwagę, że wiek pierwszego małżeństwa „gwałtownie przyspieszył, osiągając szczytowy wiek 29,1 lat dla mężczyzn i 27,8 lat dla kobiet w 2013 roku”, według demografa historycznego Stevena Rugglesa. Jednak średni wiek pierwszego rozwodu to 30 lat, więc przynajmniej byłem na dobrej drodze.
Podczas gdy wiek, w którym ktoś ma pierwsze dziecko różni się w oparciu o geografię i edukację, w miastach takich jak Nowy Jork i San Francisco, wiek ten wynosi 31 i 32 lata dla kobiet, odpowiednio. Dla amerykańskich mężczyzn jest to 30,9 lat. Tak więc, można bezpiecznie powiedzieć, że więcej 30-somethings niż kiedykolwiek wcześniej są nowożeńcy i nowych rodziców w ich 30s.
Istnieją plusy do oczekiwania na ślub i mieć dzieci, oczywiście. W mojej wczesnej trzydziestce nie byłam pewna, czy chcę mieć dzieci. Nawet w wieku 34 lat, kiedy miałem mojego syna, byłem po młodszej stronie moich wkrótce tworzących NYC przyjaciół.
Ale dla niektórych, mogą być komplikacje z czekaniem. Psycholog kliniczny Caroline Fleck mówi, że widzi wielu pacjentów, którzy mają do czynienia z problemami z płodnością. „Brakuje zasobów do wspierania rodzin poprzez te fizycznie, emocjonalnie i finansowo wymagające zabiegi” i często widzi „mężczyzn, kobiety i małżeństwa wiszące na włosku.”
Potem dodaj presje ekonomiczne do tych związanych z relacjami i biologią. Mediana wieku kupującego dom po raz pierwszy wynosi 32 lata. (W latach 70. i 80. było to 29 lat). To znaczy, jeśli możesz sobie pozwolić na zakup domu, biorąc pod uwagę dług studencki, gospodarkę gigantyczną i rosnące ceny domów. Tara Genovese, doradca z Chicago, zauważa, że dla trzydziestokilkulatków, którzy wyszli z college’u w czasie recesji, „ekonomiczne kamienie milowe zostały odsunięte w czasie.”
I wtedy pojawiają się bardziej mgliste lęki naszych trzydziestolatków. Prawie każdy terapeuta, z którym rozmawiałam przez e-mail lub telefon, mówił o niezaspokojonych oczekiwaniach.
„Jednym z głównych słów, których szukam podczas sesji, jest 'powinnam'”, powiedziała Megan Bearce, która widzi wielu trzydziestolatków. „Powinienem mieć dziecko, powinienem być już żonaty, powinienem kochać swoją pracę.”
Jeśli ludzie „mają nadzieję na małżeństwo i założenie rodziny lub bycie w konkretnym miejscu w swojej karierze, ich 30-tka jest zwykle wtedy, gdy wyobrażają sobie, że to zrobią”, mówi terapeuta małżeński i rodzinny z Los Angeles Saba Harouni Lurie. „Dla tych, którzy osiągnęli pewne cele lub punkty odniesienia, mogą być zaskoczeni, jeśli nie są tak szczęśliwi, jak się spodziewali.”
Lurie delikatnie oprawiła tę lukę między oczekiwaniami a rzeczywistością jako przychodzącą jako niespodzianka. Ale ja i wielu moich przyjaciół często zmagaliśmy się z czymś bardziej zbliżonym do porażki, kiedy czuliśmy, że nie żyjemy zgodnie z naszym potencjałem.
Presja, aby szukać szczęścia w wieku 30 lat
Szczyt szczęścia jest w różnym wieku, w zależności od badania. Na przykład, psychologowie patrzą na surowe dane, University of California, Riverside profesor Sonja Lyubomirsky, który bada szczęście, powiedział mi. „Te badania pokazują, że ludzie stają się szczęśliwsi z wiekiem” – powiedziała. „Ekonomiści powiedzieliby, że jest to krzywa w kształcie litery U, z najniższym spadkiem około 45-50 roku życia. Kontrolują oni wiele zmiennych, takich jak bogactwo, na przykład.”
Samo szczęście jest śliską koncepcją. W jednym z moich ulubionych badań, ludzie w wieku 30 i 70 lat zostali zapytani, która grupa wiekowa jest szczęśliwsza. Obie grupy odpowiedziały, że 30-latkowie, ale kiedy badacze zapytali każdą z grup o ich własny subiektywny dobrobyt, 70-latkowie uzyskali wyższy wynik.
„Uważam, że ludzie systematycznie mylą się w przewidywaniu swojego zadowolenia z życia w cyklu życia”, mówi ekonomista Hannes Schwandt. „Oczekują – błędnie – wzrostu w młodym wieku dorosłym i spadku w starszym wieku.”
Dla Amerykanów szczęście stało się ostatecznym projektem samopomocy, co tylko zwiększa presję naszych trzydziestek. Dzięki mądremu przyjacielowi terapeucie, który mi to zasugerował, spędziłem wiele introspekcyjnego czasu w mojej wczesnej trzydziestce, koncentrując się na dekonstrukcji różnych abstrakcyjnych klisz dotyczących szczęścia (realizuj swoją pasję! nigdy się nie poddawaj! nie poddawaj się!) i zastępując je bardziej konkretnymi i specyficznymi definicjami osobistego i zawodowego spełnienia.
Istnieją pozytywy, jeśli chodzi o bycie po trzydziestce. Jest to wiek bardziej „upodmiotowiony” niż wiek 20 lat, mówi psychoterapeutka Alyson Cohen. Mamy większą jasność co do tego, czego chcemy i jesteśmy bardziej „przygotowani do walki”, jak elokwentnie ujęła to Lurie.
Podoba mi się sposób, w jaki terapeutka i trenerka Shoshanna Hecht podsumowuje bycie po trzydziestce: „Podczas gdy w wieku 20 lat cynizm w stosunku do tego, co jest możliwe, jeszcze się nie pojawił, a 'wiem, kim jestem i nie daję za wygraną’ w wieku 40 lat jeszcze nie nadeszło.”
Co więc robić? Po trzydziestce jesteśmy chyba wreszcie na tyle dorośli, by posłuchać kilku dobrych życiowych rad. Nie porównuj się z innymi. Praktykuj wdzięczność. Ujarzmij pięknie poplątane, zwyczajne dorosłe życie, które większość z nas prowadzi. Nie trzymaj się zbyt sztywno jednej wizji swojego życia. Bądź elastyczny i zdolny do adaptacji. Ustal, czego chcesz, a czego myślisz, że chcesz, i odpowiednio się dostosuj.
Ale musimy wyjść poza rozwiązania dotyczące samorealizacji w tej przytłaczającej dekadzie. Żyjemy w erze tego, co dziennikarka Barbara Ehrenreich nazywa „bezgranicznym optymizmem”. Ehrenreich demontuje samopomocowe założenie, że „prawdziwymi problemami w naszym życiu nigdy nie są dyskryminacja czy ubóstwo, złe relacje czy niesprawiedliwi szefowie… ale nasze własne niepowodzenia w… pozytywnym myśleniu lub praktykowaniu mindfulness, w 'braniu osobistej odpowiedzialności’ lub 'liczeniu naszych błogosławieństw.'” Zamiast tego twierdzi, że wiele problemów, z którymi się borykamy, wymaga rozwiązań politycznych, a nie psychologii pozytywnej.
Musimy również interweniować wcześniej, aby nauczyć nasze dzieci, że porażka jest niezbędną i wartościową częścią dorastania, ponieważ w wieku 30 lat nieuchronnie będziemy musieli stawić czoła pewnym niepowodzeniom. Zdałem sobie sprawę, że to, jak radzimy sobie z tymi momentami – czy postrzegamy porażki jako dowód na to, że jesteśmy nieudacznikami, czy też jako naturalne, a nawet godne podziwu konsekwencje podejmowania ryzyka – stanowi różnicę między byciem w większości niezadowolonym a w większości spełnionym. Przyznaję, że nie mam pojęcia, jak poradzić sobie z problemem porównywania non stop w mediach społecznościowych, ale wszyscy wiemy, że mamy jeden.
Mam 38 lat teraz, i było więcej zwrotów akcji w ciągu ostatnich pięciu lat, niż kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić: zarówno znaczące porażki i znaczące sukcesy. Może to dlatego, że zbliża się moja (miejmy nadzieję) „nie daj Boże” czterdziestka, ale teraz biorę to bardziej na siebie niż we wcześniejszej części tej dekady.
„Witaj w średnim wieku!” – napisał do mnie ostatnio przyjaciel w odpowiedzi na niektóre z tych rozmyślań trzydziestolatka. „Czy nie jest miło zdać sobie sprawę, że stawki nie są tak wysokie, jak się kiedyś wydawało?”
Miło, rzeczywiście.
Niniejszy esej jest zainspirowany nową książką autora, And Then We Grew Up: On Creativity, Potential, and the Imperfect Art of Adulthood.
Rachel Friedman jest również autorką książki The Good Girl’s Guide to Getting Lost: A Memoir of Three Continents, Two Friends, and One Unexpected Adventure. Znajdź ją na Twitterze @RachelFriedman.
Miliony zwracają się do Vox, aby zrozumieć, co dzieje się w wiadomościach. Nasza misja nigdy nie była tak istotna, jak w tej chwili: wzmocnić pozycję poprzez zrozumienie. Datki finansowe od naszych czytelników są krytyczną częścią wspierania naszej pracy wymagającej dużych zasobów i pomagają nam utrzymać nasze dziennikarstwo za darmo dla wszystkich. Pomóż nam zachować naszą pracę wolną dla wszystkich, dokonując wkładu finansowego już od 3 dolarów.