Co się naprawdę stanie, gdy San Andreas uwolni Wielkiego?

Tego lata Kalifornię nawiedzi gigantyczne trzęsienie ziemi. Wieżowce zawalą się, tama Hoovera rozpadnie się, a potężne tsunami przetoczy się przez most Golden Gate. A przynajmniej taki scenariusz rozegra się na dużym ekranie w filmie San Andreas.

Twórcy filmu konsultowali się z Thomasem Jordanem, dyrektorem Southern California Earthquake Center, zanim zaczęli kręcić film, ale „prawdopodobnie nie wzięli zbyt wiele z moich rad”, mówi. Podczas gdy rzeczywiste zagrożenia związane z Wielkim Trzęsieniem Ziemi są dość przerażające, nie są one w żadnym stopniu zbliżone do zniszczeń, których świadkami byli Dwayne „The Rock” Johnson i jego ekranowi towarzysze. Nawet największe trzęsienie ziemi w San Andreas nie jest w stanie wywołać tak potężnego tsunami, jak to, które w filmie unosi się nad San Francisco. „Naprawdę duże tsunami, takie jak to, które uderzyło w Japonię, są spowodowane trzęsieniami ziemi, które powodują znaczne przemieszczenie dna oceanu” – mówi Jordan. Uskok San Andreas znajduje się daleko w głębi lądu, a ląd przesuwa się po obu jego stronach. Z tego powodu trzęsienie ziemi nie może spowodować, że uskok rozpadnie się na gigantyczną przepaść, jak to ma miejsce w filmie. I pomimo ostrzeżeń zrozpaczonych naukowców filmowych, nawet największe z kalifornijskich trzęsień ziemi nie będą odczuwalne przez nic poza sejsmometrami na Wschodnim Wybrzeżu.

To nie znaczy, że Kalifornia jest poza zasięgiem, chociaż. Podczas gdy film może być bardziej fantasy niż rzeczywistość, Big One nadchodzi, a to będzie produkować mnóstwo zniszczeń. „Uważamy, że Południowa Kalifornia jest zamknięta i załadowana, że naprężenia naprawdę się zwiększyły, a kiedy coś zacznie się rozpętać, może się rozpętać na lata” – mówi sejsmolog z U.S. Geological Survey, Ned Field.

Kalifornia leży na granicy dwóch głównych płyt tektonicznych – płyty pacyficznej, która przesuwa się na północny zachód, i płyty północnoamerykańskiej, która przesuwa się obok niej na południowy wschód. Te dwie płyty nie spotykają się tylko na jednej linii, a stan jest poprzecinany dziesiątkami uskoków wywołujących trzęsienia ziemi. San Andreas jest najbardziej niepokojący, ponieważ generuje trzęsienia, które są naprawdę niebezpieczne dla mieszkańców Kalifornii, zauważa Jordan.

Północny San Andreas zrównał z ziemią San Francisco w 1906 roku, ale minęło dużo więcej czasu, odkąd południowa część uskoku pękła. Średnio, Południowa Kalifornia widziała duże trzęsienia ziemi co 110 do 140 lat, w oparciu o zapisy przeszłych trzęsień ziemi i badania uskoków trzęsień ziemi. Ostatnie duże trzęsienie ziemi w pobliżu Los Angeles, o magnitudzie 7,9, nawiedziło Fort Tejon w 1857 roku. Dalej na południe, w pobliżu Palm Springs, uskok nie pękł od ponad 300 lat. „W końcu uskok będzie musiał pęknąć,” mówi Jordan.

Pomimo, że sejsmolodzy nie są w stanie dokładnie przewidzieć kiedy to nastąpi, co kilka lat publikują prognozę prawdopodobieństwa takiego zdarzenia. Najnowsza prognoza, opublikowana na początku tego roku przez USGS, szacuje, że prawdopodobieństwo wystąpienia trzęsienia ziemi o magnitudzie 8 w Kalifornii w ciągu najbliższych 30 lat wynosi 7 procent. To mniej więcej tyle, ile mogą wynieść trzęsienia ziemi w Kalifornii, zauważa Jordan – trzęsienie o magnitudzie 8,3 byłoby możliwe, gdyby pękł cały uskok San Andreas od granicy z Meksykiem aż do północnej Kalifornii. „Nie sądzimy jednak, aby było to prawdopodobne” – mówi.

Aby dowiedzieć się, co może się realistycznie wydarzyć, gdy Wielki w końcu uderzy, zespół ekspertów od trzęsień ziemi usiadł kilka lat temu i stworzył scenariusz ShakeOut. Sejsmolodzy modelowali, jak ziemia będzie się trząść, a następnie inni eksperci, w tym inżynierowie i naukowcy społeczni, wykorzystali te informacje do oszacowania wynikających z tego szkód i skutków. Szczegółowy raport analizuje skutki hipotetycznego trzęsienia ziemi o sile 7,8, które uderzyło w Coachella Valley o godzinie 10 rano 13 listopada 2008 roku. W ciągu następnych minut fale trzęsienia ziemi przemieszczają się po Kalifornii, równając z ziemią starsze budynki, niszcząc drogi i zrywając linie elektryczne, telefoniczne i wodne.

Ale trzęsienie ziemi to dopiero początek.

Rozpoczynają się setki pożarów, a przy zablokowanych drogach i uszkodzonym systemie wodnym personel ratowniczy nie jest w stanie ugasić ich wszystkich. Mniejsze pożary łączą się w większe, zajmując całe dzielnice Los Angeles. Linie doprowadzające wodę, prąd i gaz do Los Angeles przecinają uskok San Andreas – pękają podczas trzęsienia i nie zostaną naprawione przez wiele miesięcy. Choć większość nowoczesnych budynków przetrwała wstrząsy, wiele z nich jest strukturalnie niezdatnych do użytku. Wstrząsy wtórne wstrząsają stanem w kolejnych dniach, kontynuując zniszczenia.

Scenariusz ten jest w rzeczywistości nieco niedoszacowany, zauważa jeden z naukowców stojących za ShakeOut, sejsmolog z USGS Lucy Jones. Zespół odpowiedzialny za raport był zaskoczony rozmiarem szkód pożarowych spowodowanych trzęsieniem ziemi, mówi Jones, ale może być gorzej, jeśli wiatry Santa Ana będą wiały, gdy dojdzie do zdarzenia. Te sezonowe wiatry nawiewają zapylone, suche powietrze z głębi lądu w kierunku wybrzeża, zwiększając ryzyko wystąpienia dzikich pożarów. I chociaż Los Angeles utrzymuje zapasy wody po swojej stronie San Andreas, zbiorniki zostały opróżnione przez obecną suszę – gdyby trzęsienie uderzyło dzisiaj, zapasy wody nie wytrzymałyby maksymalnie sześciu miesięcy, kiedy są pełne, zauważa.

Ogółem, takie trzęsienie spowodowałoby około 200 miliardów dolarów szkód, 50 000 obrażeń i 2000 zgonów, oszacowali naukowcy. Ale „nie chodzi tyle o śmierć w trzęsieniu ziemi. Chodzi o to, że po trzęsieniu ziemi ludzie będą nieszczęśliwi i zrezygnują z Południowej Kalifornii” – mówi Jones. Wszystko, na czym miasto opiera swoje funkcjonowanie – woda, elektryczność, kanalizacja, telekomunikacja, drogi – uległoby zniszczeniu i prawdopodobnie nie zostałoby naprawione przez ponad rok. Bez funkcjonującej infrastruktury lokalna gospodarka mogłaby się łatwo załamać, a ludzie opuściliby Los Angeles.

„Wyobraź sobie Amerykę bez Los Angeles”, twierdzi Jones. Podczas gdy fikcyjna katastrofa w San Andreas może być dodatkowym sygnałem ostrzegawczym dla Kalifornijczyków, Jones martwi się, że jej nierealistyczny scenariusz może doprowadzić ludzi do przekonania, że nie ma się czym martwić i nic nie mogą z tym zrobić. Kinomani mogą myśleć, że naukowcy będą w stanie dać im uczciwe ostrzeżenie przed Wielkim, mimo że przewidywanie trzęsień ziemi jest obecnie niemożliwością.

Ale Kalifornijczycy mogą przygotować się na to, co nadejdzie. Jones spędził większość 2014 roku pracując z biurem burmistrza Los Angeles, aby zidentyfikować słabe punkty i lepiej przygotować miasto na to, co nieuniknione. Grupa zadaniowa poinformowała, że kody budowlane mogą zostać zmienione, aby wymagać modernizacji starszych struktur, aby wytrzymały potężne wstrząsy. Akwedukt w Los Angeles mógłby zostać wzmocniony tak, aby nie pękł, gdy pęknie San Andreas. Systemy energetyczne, telekomunikacyjne i internetowe mogłyby zostać wzmocnione lub posiadać systemy zapasowe, aby zapewnić, że ludzie będą w stanie się komunikować. Plan ten wymagałby miliardów dolarów i kilku dekad na wdrożenie – i musiałby pokonać wiele przeszkód – ale poprawiłby zdolność miasta do przetrwania katastrofy trzęsienia ziemi.

Na poziomie indywidualnym, właściciele domów mogą doposażyć swoje nieruchomości, aby lepiej wytrzymały wstrząsy. Ludzie mogą włączyć gaśnice do swoich zestawów na wypadek trzęsienia ziemi, aby ugasić małe płomienie zanim wymkną się spod kontroli. A szkoły, firmy i rodziny mogą uczestniczyć w ćwiczeniach ShakeOut – najbliższe odbędzie się 15 października – aby przećwiczyć to, co będą musieli zrobić w dniu trzęsienia ziemi.

„Każdy powinien żyć każdego dnia tak, jakby to mógł być dzień wielkiego trzęsienia ziemi”, mówi Field. Ponieważ każdy dzień, nawet dzisiejszy, może być tym dniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.